W czasie pandemii farmaceuci zdali egzamin

W czasie pandemii farmaceuci zdali egzamin

Jeżeli udzielę porady, przyniosę pomoc, pacjent będzie zadowolony, to on przyjdzie kilka dni później i powie: „Pani magister! Jak pani mi pomogła! Ja się już dobrze czuję.” To jest coś, co daje największą satysfakcję: uśmiech, empatia i zasłuchanie. Ponieważ pacjenta trzeba przede wszystkim umieć słuchać – w rozmowie z Anitą Czupryn mówi Lucyna Samborska, była prezes, obecnie wiceprezes Podkarpackiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.

Z jakimi uczuciami powita Pani przypadające na 26 września święto farmaceutów?

Przede wszystkim z nadzieją. Odnosi się ona głównie do aktualnej sytuacji epidemiologicznej, w której znaleźliśmy się wszyscy, jednak w której to my, farmaceuci spotykamy się codziennie z pacjentami będąc niejako na pierwszej linii frontu. Żyję więc nadzieją, że uda nam się szybko uporać z pandemią i efektywnie zwalczyć koronawirusa. Wyrażam także głęboką nadzieję, że trwające w Sejmie prace legislacyjne nad ustawą o zawodzie farmaceuty zakończą się uchwaleniem oczekiwanych przez środowisko zawodowe zapisów, które w konsekwencji pozwolą wykorzystać w pełni nasz potencjał. Stanowimy grupę zawodową, która zobligowana jest do ciągłego kształcenia. Nieustannie musimy aktualizować nasza wiedzę, by móc nadążyć za dynamiką zmian w branży farmaceutycznej i nowymi rozwiązaniami w medycynie. Niezwykle istotne jest, aby wykorzystać nasz potencjał i traktować farmaceutę nie tylko jako ostatnie ogniwo wydające lek pacjentów. Nie chcemy być kojarzeni jako sprzedawcy; jesteśmy integralną częścią systemu ochrony zdrowia, która także sprawuje opiekę nad pacjentem. Powinniśmy móc w pełni uczestniczyć w procesie farmakoterapii. Dziś ogromna wiedza farmaceutów z pewnością nie jest wykorzystywana.

Faktycznie, podczas pandemii przekonaliśmy się wszyscy, że farmaceuci są tym pierwszym ogniwem służby zdrowia; są jej filarem. W marcu odnotowano w aptekach w Polsce 40 milionów wizyt i ani jednego zakażenia. Porozmawiajmy o tej pozytywnej roli farmaceutów, jaką odegrali właśnie w dobie pandemii.

Mogę śmiało stwierdzić, że w czasie pandemii farmaceuci zdali egzamin na piątkę. Tylko w pierwszych jej dniach udzieliliśmy aż 3,5 milionów porad, a polskie apteki odwiedziło ponad 20 milionów pacjentów. Ponieważ bezpieczeństwo zdrowotne jest priorytetem, zgodnie z aktualnymi rekomendacjami wprowadzono w aptekach szereg działań minimalizujących ryzyko zakażenia SARS-CoV2. Przy stanowiskach obsługi pojawiły się szyby, zadbano o ochronę osobista pracowników: maseczki, przyłbice i rękawiczki, stworzono także specjalne strefy bezpieczeństwa dla pacjentów, a jeśli wymagała tego sytuacja pacjenci obsługiwani byli pojedynczo. Warto podkreślić, że przez cały okres pandemii apteki pracowały nieprzerwanie, udzielając porad i zapewniając dostępność niezbędnych leków dla pacjentów. Zdajemy sobie sprawę, że pacjent nie zawsze ma możliwość dotarcia do swojego lekarza, przychodni czy szpitala. Europejskie dane pokazują, że 99 proc. pacjentów może dotrzeć do najbliższej apteki w ciągu 30 minut, a 58 proc. ma do niej tylko 5 minut. W aptece nie trzeba się rejestrować, uzgadniać terminów; osiedlowa apteka to punkt konsultacji zdrowotnych do którego bardzo szybko można dotrzeć. Przypomnę, że pierwsze tygodnie pandemii były okresem, w którym pacjenci nierzadko byli zalęknieni i niepewni jutra. Potrzebowali kompleksowej porady, wyjaśnienia nurtujących wątpliwości, rozmowy i źródła rzetelnej informacji na temat koronawirusa. Z pewnością znaleźli je w aptece. Jedną z ról farmaceuty jest przecież dzielenie się z pacjentami swoją wiedzą.

Farmaceuci przeszli więc przyspieszoną edukację?

Nie tylko farmaceuci, lecz wszyscy pracownicy ochrony zdrowia. Naczelna Rada Aptekarska opracowała rekomendacje, które na bieżąco umożliwiały organizowanie bezpiecznej pracy w aptekach. Nie można było przecież zamknąć aptek. Utrzymanie ciągłości pracy oraz zagwarantowanie bezpieczeństwa zarówno dla pacjentów, jak i dla nas farmaceutów było priorytetem. Pierwsze tygodnie pandemii były okresem wzmożonej pracy Naczelnej Rady Aptekarskiej. Sytuacja wymagała niemal natychmiastowej reakcji, aby stworzyć zasady funkcjonowania w tym niecodziennym i nieznanym dla nas wszystkich czasie. Udało się; apteki funkcjonowały, nie dochodziło do zakażeń pacjentów w aptekach. Zdajemy sobie sprawę, że apteka jest jednostką ochrony zdrowia; musi w niej być bezpiecznie. I jest bezpiecznie. Zwłaszcza, że do apteki w znaczącej liczbie przychodzą seniorzy, osoby w wieku 65 plus. Ponad 1/3 seniorów w Polsce przyjmuje dziennie pięć i więcej leków. Oni te leki muszą mieć, a my musimy je zabezpieczyć.

Farmaceutom pomogły też chyba nowe, cyfrowe narzędzia, które wprowadziło Ministerstwo Zdrowia?

Jeszcze końcem 2018 roku przeszliśmy intensywne szkolenia i każdy farmaceuta od stycznia 2019 roku był przygotowany do realizacji e-recept. Implementacja cyfrowych narzędzi ułatwiła pracę, a pacjentom zapewniła wygodę. Nie potrzebowali już mnóstwa dokumentów, nie musieli tracić czasu. Wystarczył jedynie PIN recepty i PESEL. Chyba nikt wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ta zmiana okaże się ważna.

Wspomniała Pani o osobach 65 plus, ale przecież do aptek przychodzą i nastolatki. Farmaceuta musi umieć rozmawiać z każdą grupą wiekową, prawda?

Na pewno seniorzy są wyjątkową grupą, na nich często skupiamy swoją uwagę, głównie dlatego, że często stosują jednocześnie kilka, a nawet kilkanaście leków. W przypadku polipragmazji, czyli jednoczesnym stosowaniu wielu leków staramy się czuwać, aby nie dochodziło do interakcji między lekami. Proszę sobie wyobrazić: pacjent udaje się do lekarza POZ, potem do lekarza reumatologa, bo ma problemy ze stawami, następnie do kardiologa, a potem do kolejnego specjalisty. Każdy lekarz przepisuje mu leki. Często dostaje te same leki tylko pod inną nazwą. Udaje się również do apteki i wykupuje jeszcze suplementy, żeby poprawić swoje zdrowie, bo czuje się osłabiony i chce się wzmocnić.

Chce Pani powiedzieć, że różne leki zażywane jednocześnie mogą narobić mnóstwo szkód? Jak na przykład używanie waleriany i jednocześnie leków na nadciśnienie?

Dokładnie tak. Dlatego mamy nadzieję realizować w niedalekiej przyszłości opiekę farmaceutyczną, która od wielu lat funkcjonuje w innych europejskich krajach. Wielka Brytania, Holandia, Francja, Norwegia – w tych krajach usługi z zakresu opieki farmaceutycznej przynoszą duże oszczędności dla płatnika. Tego rodzaju działania bardzo dobrze się sprawdzają, bo farmaceuta najczęściej wie, jakie leki pacjent stosuje, monitoruje ich zażywanie, przypomina o ich stosowaniu, instruuje jakich suplementów nie może łączyć.

Jakich? Poproszę o przykłady.

Nie może stosować herbatki z dziurawcem, jeśli stosuje leki przeciwastmatyczne, obniżające poziom cholesterolu, leki stosowane w schorzeniach wątroby, leki stosowane w chorobach psychicznych. Dziurawiec wchodzi w interakcję z większością leków. Podobnie jest z ulubioną przez niektórych pacjentów lukrecją. Często siemię lnianie, które pacjenci stosują w dolegliwościach żołądkowych wchodzi w interakcję z lekami stosowanymi na tę dolegliwość zaburzając wchłanianie. Ważne jest też, z czym leki się łączy. Często starsze osoby zamiast wodą, popijają medykamenty sokami. Jeżeli jest to sok grejpfrutowy o 300 proc. zmieni się wchłanialność wielu przyjmowanych leków przeważnie tych, które stosowane są najczęściej: nadciśnieniowych, stosowanych przy padaczce, w chorobach psychicznych, w chorobach typu wirusowego, w nadciśnieniu, w chorobach krążenia. Na to wszystko trzeba zwracać uwagę. Farmaceuta może udzielić wielu porad, które mogą pacjentowi pomóc i poprawić efektywność jego leczenia.

Lucyna Samborska. Fot. facebook.com/pg/lucyna.samborska.melisa
Lucyna Samborska. Fot. facebook.com/pg/lucyna.samborska.melisa

Wiele leków uwolniono z recept. Czy to nakłada większą odpowiedzialność dla farmaceutów?

Zdecydowanie. To z jednej strony ukłon w kierunku pacjentów, żeby w tym czasie utrudnionego dostępu do lekarzy mogą w procesie samoleczenia pomóc sobie w podstawowych dolegliwościach, jeżeli już są one zdiagnozowane. Niestety kierując się reklamami często dokonuje się impulsywnych zakupów, a trzeba też jasno powiedzieć, że polski pacjent bardzo lubi kupować leki. Krótko mówiąc, Polska to kraj, w którym wręcz panuje moda na stosowanie leków, zważywszy na zalew reklam produktów leczniczych. Stąd też pacjent często przychodząc do apteki odruchowo, mówi, jaki lek sobie życzy, że jest on na pewno dobry, bo słyszał taką reklamę. W tej sytuacji farmaceuta musi zachować się odpowiedzialnie; przeprowadzić krótki wywiad, dlaczego pacjent chce stosować np. ten lek przeciwbólowy, jak długo ma określony ból, z czego on może wynikać i czy ma wrażliwy żołądek. Warto wiedzieć, że pacjent leczący się na nadciśnienie nie powinien stosować niesteroidowych leków zapalnych zawierających ibuprofen. Pacjent, który ma problemy z krzepliwością również nie może stosować ibuprofenu. A z kolei pacjent mający problemy z wątrobą – nie może stosować paracetamolu. To farmaceuta jest w stanie dobrać najlepszy lek przeciwbólowy, a nie reklama. Podobnie jest z wszystkimi innymi lekami.

Wspomniała Pani, że wiedza i kompetencja farmaceuty przynosi oszczędności służbie zdrowia. Na czym te oszczędności polegają?

Rozmowę rozpoczęłam od wyrażenia nadziei, bo też po 30 latach oczekiwań, grupa 30 tys. farmaceutów chciałaby doczekać się, przed rocznicą 30 lat samorządu aptekarskiego, które obchodzimy przyszłym roku, ustawy o zawodzie farmaceuty. W projekcie ustawy znalazł się ważny zapis mówiący o opiece farmaceutycznej.

To znaczy?

Opieka farmaceutyczna znakomicie funkcjonuje we Portugalii, Danii, Belgii, Wielkiej Brytanii czy w Kanadzie. W tych krajach zbadano, że budżet państwa zyskał ogromne oszczędności w związku z poradami farmaceutycznymi. Tylko w 2015 r. dzięki nim w Wielkiej Brytanii pacjenci zaoszczędzili na czasie i kosztach podróży ponad 600 mln funtów. W Polsce przewiduje się, że wprowadzając opiekę farmaceutyczną Narodowy Fundusz Zdrowia może zaoszczędzić blisko 470 mln złotych. Jasno mówi o tym raport firmy Deloitte z czerwca 2018 r.  A zatem są to ogromne oszczędności.

Skąd one się biorą?

Badania wykazują, że tylko 60 procent pacjentów chorujących na nadciśnienie stosuje się do zaleceń lekarza. Rzeczywistość wygląda tak: pacjent często wykupuje leki na nadciśnienie, a jeśli ciśnienie mu się uregulowało to niemal natychmiast je odstawia. Zażywa antybiotyk, czuje się lepiej; już nie ma przeziębienia, grypy, innych dolegliwości? – przerywa leczenie. Pacjenci bardzo często przerywają terapię, doprowadzając do nieoczekiwanej hospitalizacji. Kolejnym przykładem są pacjenci astmatyczni. To potężna grupa; może nie wszyscy wiedzą, że w Polsce mamy ponad 2 mln osób zmagających się z astmą. Leki przeciwastmatyczne generują ogromne wydatki dla budżetu. W 2019 roku NFZ przeznaczył na leczenie astmy 257 mln złotych. Zatem są to ogromne koszty. I co się dzieje? Pacjenci nieumiejętnie stosują leki na astmę, głównie te podawane w formie inhalatorów wziewnych. Nie bardzo wiedzą, w jaki sposób obsługiwać ustny inhalator, a nieprawidłowe ich stosowanie często powoduje hospitalizację. Co więcej – leki te są drogie. Niestety, Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników hospitalizacji związanej z nieprawidłowym, stosowaniem leków przeciwastmatycznych, a wydatki na hospitalizację w przypadku astmy sięgają aż 75 mln zł. To jest tylko jedna dolegliwość, jedno poważne schorzenie, a widzimy, w jaki sposób farmaceuci mógłby się przyczynić do oszczędności ucząc, pomagając pacjentom, udzielając porad i wskazówek, słowem być ze swoją wiedzą na wyciągnięcie ręki.

Pacjenci kochają aptekarzy; wskazują na to choćby sondaże.

To prawda. Przy okazji naszego święta przypomnę, że ostatnie badania wykazują, iż ponad 90 proc. pacjentów w Polsce darzy zaufaniem farmaceutów. Wynik bardzo nas cieszy. Nie spoczywamy jednak na laurach i cały czas dokładamy starań, żeby na ten szacunek pacjenta zapracować.

Na koniec z ciekawością zapytam o te Pani doświadczenia zawodowe, dzięki którym odczuwa pani sens pracy i spełnienie zawodowe.

Wrócę do początku naszej rozmowy i pani pytania o święto aptekarza, które obchodzimy 26 września, a patronami farmaceutów i aptekarzy są święci Kosma i Damian – bliźniacy, lekarze, którzy bez reszty poświęcili się potrzebującym chorym. Myślę, że ich historia jest dla nas najlepszym wzorcem. Dla mnie najważniejszą rzeczą, która daje mi satysfakcję, to praca przy okienku z pacjentem. Z czułością przywołuję obraz Chełmońskiego „Aptekarz”, na którym farmaceuta pochyla się w kierunku kobiety, która potrzebuje pomocy. Jeżeli udzielę porady, przyniosę pomoc, pacjent będzie zadowolony, to on przyjdzie kilka dni później i powie: „Pani magister! Jak pani mi pomogła! Ja się już dobrze czuję.” Często mówię swoim pacjentom, że ja przyjmuję reklamację. Wiedzą, że żartuję, ale przychodzą i wydają opinię: „Bardzo mi ten lek pomógł”. To jest coś, co daje największą satysfakcję: uśmiech, empatia i zasłuchanie. Ponieważ pacjenta trzeba przede wszystkim umieć słuchać.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.