Dlaczego trzeba oddawać krew? Rozmowa z dr Joanną Wojewodą, kierownikiem działu krwiodawców RCKiK w Warszawie
Mimo olbrzymiego postępu w medycynie, krew wciąż jest nie do zastąpienia. Przy standardowej operacji potrzeba 0,5–1 litra tej życiodajnej substancji, ale już podczas zabiegu przeszczepienia wątroby aż 14 litrów. Każdego roku w Polsce dokonuje się około dwóch milionów transfuzji. Z krwi wytwarzane są też leki, ratujące zdrowie i życie oraz umożliwiające urodzenie zdrowego dziecka pary w konflikcie serologicznym.
O dzieleniu się krwią rozmawiamy z dr Joanną Wojewodą kierownikiem działu krwiodawców z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie.
Czy w Polsce mamy wystarczająco dużo krwiodawców, a więc i potrzebnej krwi?
Jak więc dziś organizuje się akcje oddawania krwi?
Dr J.W.: Gdy chcemy zostać dawcą, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę „gdzie oddać krew” i pojawi się mapa punktów krwiodawstwa w całej Polsce. Honorowi dawcy w różnych miejscowościach mają też swoje profile na Facebooku. Ale i my sami promujemy ideę krwiodawstwa. Działania edukacyjne zaczynamy od szkół podstawowych, gdzie tłumaczymy młodzieży, dlaczego niezbędne i ważne jest oddawanie krwi. To działa, bo dawcami często są całe rodziny: najpierw przychodzą rodzice, później dzieci, które stały się pełnoletnie, a potem i one przyprowadzają swoich partnerów lub partnerki. Rozwijamy też system mobilnego krwiodawstwa. We współpracy z organizatorami-wolontariuszami organizujemy akcje krwiodawstwa na terenie firm, zakładów pracy, szkół ponadpodstawowych, klubów osiedlowych. W ten sposób można oddać krew np. w firmie podczas przerwy na lunch. W niedziele krwiobus staje często na terenie parafii, a mieszkańcy, wychodząc z kościoła po mszy, mogą oddać krew. Organizatorom przekazujemy też wcześniej plakaty informacyjne, by o takiej lokalnej akcji mogło dowiedzieć się jak najwięcej osób.
Kto może oddawać krew?
Dr J.W.: Każdy zdrowy dorosły między 18. a 65. rokiem życia. Zanim jednak zostanie dawcą, każdorazowo musi wypełnić szczegółową ankietę, dotyczącą stanu zdrowia, stylu życia, w tym kwestii intymnych. Osoby, które dopuszczają się ryzykownych zachowań seksualnych, nie mogą być dawcami. Przed oddaniem krwi, robimy co prawda zawsze badania na obecność patogenów przenoszonych drogą płciową, czyli wirusów HIV i zapalenia wątroby WZW C czy bakterii kiły, ale istnieje tzw. okienko serologiczne, czyli czas, w którym – mimo zakażenia – wyniki wychodzą ujemne. Niebezpieczeństwo pobrania krwi od osoby zakażonej eliminujemy, wypytując nie tylko o kontakty intymne, ale też o zabiegi medyczne (operacje, ekstrakcję zęba, gastroskopię itp.) kosmetyczne czy upiększające z naruszaniem powłok skórnych (ostrzykiwanie kwasem hialuronowym, mezoterapia, piercing, tatuaż, depilacja) czy inne zdrowotne (akupunktura). Pytamy również o stan zdrowia potencjalnego dawcy, bo w żaden sposób nie chcemy mu zaszkodzić. Oddawanie krwi przez osoby zdrowe jest w 100% bezpieczne, bo zdrowy organizm szybko odnawia ubytek, szpik wyprodukuje nową, świeżą krew. Oprócz wspomnianych badań, wykonujemy też morfologię krwi i – gdy trzeba – badania biochemiczne na poziom cholesterolu czy cukru we krwi. Osoby regularnie oddające krew (najkrótszy termin między jednym a drugim pobraniem to dwa miesiące) są więc systematycznie badane. I to stanowi dla nich dodatkową korzyść, bo jakiekolwiek nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu zostaną szybko wychwycone. Dawca nie może też ważyć mniej niż 50 kg.
Jak się czuje osoba oddająca krew?
Dr J.W.: To kwestia indywidualna. Wiele osób po oddaniu krwi nie czuje żadnej zmiany i wraca do swoich codziennych aktywności. Niektórzy jednak źle reagują już na sam widok igły. Podczas pobierania mogą czuć osłabienie, czasami robi im się gorąco, czasami kręci się im w głowie. Bardzo rzadko zdarzają się krótkotrwałe utraty przytomności. Czasami gorsze samopoczucie związane jest z niewłaściwym przygotowaniem: wypiciem za małej ilości płynów, wysiłkiem przed pobraniem, nieprzespaną dobrze nocą itp. Dlatego wszystkim, bez względu na samopoczucie, przysługuje w dniu oddawania krwi dzień wolny od pracy i posiłek regeneracyjny.
Niektórzy mówią, że po oddaniu krwi czują dodatkowy przypływ energii.
Dr J.W.: To samopoczucie może być związane z wydzielaniem endorfin, w związku poczuciem satysfakcji, że zrobiło się coś dobrego. Nie wynika jednak z fizjologii organizmu czy z nowo powstałej świeżej krwi, bo jej odtworzenie wymaga czasu.
Na jakie przywileje mogą liczyć honorowi dawcy krwi?
Dr J.W.: Wymiernych przywilejów nie ma dużo, ale bezcenne jest poczucie, że w ten sposób ratuje się ludzkie życie i zdrowie. Każdy dawca może liczyć na dzień wolny w pracy, posiłek regeneracyjny i zwrot kosztów przyjazdu do punktu pobrania oraz odpisać kwotę darowizny w wysokości ekwiwalentu pieniężnego za pobraną krew od dochodu w rozliczeniu rocznym PIT. Dodatkowe bonusy wiążą się z większą ilością oddanej krwi. A więc Zasłużony Honorowy Dawca Krwi (kobieta zostaje nim po oddaniu 5 litrów krwi, a mężczyzna 6 litrów; jednorazowo pobiera się jednostkę, czyli 450 ml) ma prawo do znacznej zniżki na leki refundowane przyznane do końca życia, co może nabrać znaczenia w wieku podeszłym. Bez kolejki przyjmowany jest też do lekarza pierwszego kontaktu i do specjalistów. To z jednej strony przywilej, ale z drugiej – nam także zależy na dobrym zdrowiu dawców, więc chcemy, by monitorowali swoje zdrowie i skutecznie leczyli dolegliwości. Osoby, które oddały 15 litrów krwi (kobiety) lub 18 (mężczyźni) otrzymują Złotą Odznakę Honorowych Dawców Krwi i w wielu miastach mogą liczyć na podróżowanie komunikacją miejską za darmo.
W jakich przypadkach potrzebna jest krew?
Dr J.W.: W tych oczywistych, czyli w sytuacjach nagłej utraty krwi na skutek wypadków i zranień czy podczas operacji. Najprostsza operacja z otwarciem jam ciała wymaga dwóch jednostek krwi, zabiegi kardiologiczne czy neurologiczne więcej, bo 6–8 jednostek, a przeszczepienia – jak w przypadku wątroby – nawet 30 jednostek. Wielu pacjentów żyje tylko dzięki regularnemu przetaczaniu krwi, to np. osoby z wrodzoną niedokrwistością czy z zaburzeniami krzepnięcia krwi. Sporą grupę biorców stanowią pacjenci nowotworowi. Na skutek wyniszczającej choroby czy agresywnego leczenia, chemio- i radioterapii, dochodzi do gorszej produkcji czerwonych krwinek, które trzeba dostarczyć z zewnątrz. Krwi potrzebują też często wcześniaki.
Dziś nie podaje się już pełnej krwi biorcom. Dlaczego?
Dr J.W.: Poza sytuacjami wyjątkowymi, dziś podaje się tylko te składniki, których pacjenci potrzebują. Po pobraniu, krew zostaje natychmiast – za pomocą specjalnych urządzeń – rozdzielona na poszczególne składniki. Osoba, która ma niedokrwistość dostanie więc tylko koncentrat czerwonych krwinek. To bezpieczniejsze, bo nie obciąża dodatkowo układu krążenia i umożliwia efektywne wykorzystanie całej krwi. Osocze i płytki krwi od tego samego dawcy mogą być bowiem podane innym pacjentom, potrzebującym akurat tych elementów. Dziś umiemy pobrać również pojedynczy składnik od dawcy. Robimy to tzw. metodą aferezy, która wymaga specjalnych urządzeń. Oddawanie krwi w ten sposób trwa dłużej. Metodę tę stosuje się, kiedy biorca potrzebuje np. płytek krwi lub osocza od jednego czy ograniczonej liczby dawców. To dla biorcy bezpieczniejsze, bo zmniejsza ryzyko efektów niepożądanych takich jak alergia czy odczyn gorączkowy.
Czy nie bezpieczniej byłoby podawać krew stworzoną w laboratorium?
Dr J.W.: Na razie nie ma takiej możliwości. Najtrudniej jest zastąpić czerwone krwinki, będące nośnikami tlenu. Dotychczasowe próby zakończyły się niepowodzeniem, co nie znaczy, że kiedyś to nie nastąpi, bo prace nad ich opracowaniem trwają. Ale już np. czynniki krzepnięcia mogą być wytwarzane w laboratorium przy użyciu metod inżynierii genetycznej. Takie koncentraty są jednak droższe niż te pozyskane tradycyjną metodą z krwi dawcy.