Wojna w Ukrainie: jak chronić dziecko przed stresem?

Jak Rozmawiać Z Dziećmi?

Co zrobić, by chronić dziecko przed stresem związanym z informacjami o wojnie? – Najważniejsze to rozmawiać w sposób odpowiedni do wieku dziecka. Nie należy go straszyć. Lepiej być szczerym, empatycznym. Możemy też rozładowywać emocje angażując się w pomoc ludziom z terenów ogarniętych wojną tłumaczy psycholog  Katarzyna Zawisza-Mlost.

Co znajdziesz w tym artykule

Po pierwsze: rozmawiajmy z dzieckiem o jego emocjach

Widmo wojny zagląda do naszych domów, szkół, sklepów. Na razie przez radioodbiorniki, obrazy z telewizora czy informacje z Internetu. Wszystko to dociera jednak do naszych dzieci. Jak je chronić?

Przede wszystkim rozmawiać i tłumaczyć, to co się dzieje w sposób dla nich zrozumiały, dostosowany do ich wieku i możliwości. Nie pozostawiać dzieci i młodzieży z tematem wojny samym sobie. To dzieje się tak blisko, tuż obok nas. Do Polski napływa wielu uchodźców, którzy potrzebują pomocy. W wielu miejscach pojawiają się flagi ukraińskie, napisy w innym języku. Być może w miejscu gdzie mieszkacie pojawi się rodzina z Ukrainy. Dzieci to widzą, słyszą i przecież czują, myślą, tylko często nie potrafią o tym mówić.

Ale o czym rozmawiać? O śmierci, strachu, cierpieniu?

O tym, co się dzieje za naszą granicą, że trwa tam wojna, co to znaczy i dlaczego się toczy. O naszym bezpieczeństwie, sojuszach. O różnych emocjach, które przeżywają. Ważne, żeby dzieci nie straszyć.

Wojna na Ukrainie wywołuje emocje u dorosłych i dzieci, tylko, że te ostatnie są bezbronne.

W jakim sensie?

Dzieci są mniej przystosowane do radzenia sobie z trudnymi emocjami. Nie zdążyły jeszcze wykształcić tylu mechanizmów obronnych co dorośli. Mają więc mniejsze umiejętności radzeniu sobie z lękiem. Dzieci mogą nie umieć przesiać informacji, które do nich napływają z różnych źródeł, a te informacje przecież budzą różne emocje. W zależności od wieku wyobrażenia dzieci na temat wojny mogą być diametralnie różne.

Bo te najmniejsze dzieci mogą źle reagować na bieżące wydarzenia nie dlatego, że jest wojna. Część nawet nie wie co to znaczy. Wpływ mogą mieć inne bodźce, które na nie w związku z tym wpływają?

Oczywiście, gdy rodzice czują lęk, napięcie, są zdenerwowani, płaczą, krzyczą, to małe dziecko reaguje na ich emocje, bo to rodzic jest bazą bezpieczeństwa i środowiskiem dziecka. Jednak dzieci w każdym wieku, nastolatki również, reagują na emocje rodziców. Myślę, że ważne, żeby 1-3 letnie dziecko również mogło dostać informacje na temat od rodziców co się wokół niego dzieje. Oczywiście w sposób, który jest dostosowany do jego wieku i dla niego zrozumiały. Można to wytłumaczyć na misiach, czy na podstawie bajki.

A jeśli nie mogę ukryć swoich emocji?

Nawet gdyby Pan udawał przed dzieckiem, to i tak te emocje dziecko czuje. Do rozmowy z dzieckiem trzeba się przygotować, wiedzieć jaki mamy cel, przemyśleć co chcemy powiedzieć i w jaki sposób. Jeśli pan nie może opanować swoich emocji, to trzeba najpierw zadbać o siebie. Porozmawiać z bliskimi, może rozładować emocje, najlepiej poprzez wysiłek fizyczny, bo on pomaga uwolnić napięcie. Ostatecznie można wspierać się farmakologią, skonsultować z lekarzem psychiatrą. Pamiętajmy, że długotrwały lęk odbija się na zdrowiu psychicznym, warto sobie pomóc.

A co z dziećmi? Jak im pomóc?

Jesteśmy wyposażeni w bezcenne narządy mowy, współodczuwania, zdolności do analizowani i uczenia się. Dlatego rozmawiajmy z dziećmi o wojnie i ich emocjach.

Katarzyna Zawisza-Mlost, fotografia: Ewa Pfanhauser.
Katarzyna Zawisza-Mlost, fotografia: Ewa Pfanhauser.

Jak dzieci mogą reagować na stres

A jak one nie chcą?

Ustalmy najpierw czy nie chcą. Może się okazać, że nie potrafią. Dzieci są bardzo różne. Jedne demonstrują natychmiast to, co się z nimi dzieje, a inne skrywają swój strach za maską. Dzieci reagują różnie w zależności od wieku i możliwości rozwojowych. Np. małe dzieci mogą być marudne, płaczliwe, nadpobudliwe. Starsze, takie szkolne mogą mieć różne wahania nastrojów, również być nadpobudliwe. Mogą zdarzyć się, że dziecko zacznie się w nocy moczyć. To znak, że dziecko przeżywa silne emocje ponad swoje możliwości. Mogą wystąpić zachowania regresywne, czy powrót do wcześniejszego wieku i zachowań z tego wieku. Nastolatki natomiast, mogą popadać w stany obniżonego nastroju, nadpobudliwości, zachowań ryzykownych. Wcześniejsze zachowania np. związane z wahaniami nastrojów, mogą się nasilać.

Co wówczas możemy zrobić?

Pomóżmy im. Trzeba obserwować własne dziecko i samemu wyjść z inicjatywą. Możemy po prostu spytać co czuje, lub zacząć od wyjaśnienia, że my też przeżywamy trudny czas, bo to dotyczy nas wszystkich. Ważna jest autentyczność i poczucie dziecka, że jesteśmy razem z nim w tej sytuacji.

Bo zakładamy, że ono się boi? A jeśli nie boi się wcale?

Lepiej niczego nie zakładać z góry, tylko obserwować. Cały czas wracamy do tego, że nasze więzi z dzieckiem są istotne dla jego poczucia bezpieczeństwa. Popatrzmy na dwoje dzieci: jedno potrafi otwarcie mówić o tym, co je niepokoi. Drugie ma z tym problem. Jeśli wiemy, że tak jest,  możemy inaczej postępować w obu przypadkach. Taka uważność na emocje dziecka jest bardzo ważna. Część rodziców zapomina, że nawet jak jest „dobrze” to mały człowiek obok nas potrzebuje czuć, że jego emocje są dla nas ważne.

Odpowiedni język rozmowy z dzieckiem

Ta ważność powinna dotyczyć też tego jak się komunikujemy. Niby oczywiste. Często jednak trudno nam się „dogadać”.

Język tej komunikacji powinien być adekwatny.

Czyli?

Dostosowany do wrażliwości dziecka, jego rozwoju emocjonalnego i intelektualnego. Innych słów używamy w rozmowie z 4-latkiem, a innych z nastolatkiem. Dziecko, które zaczyna chodzić do przedszkola może nie zrozumieć słowa dyktator i interwencja zbrojna, embargo, sankcje.

Źle dobrane słowa mogą pogłębić problem?

Część dzieci odczuwa niepokój właśnie dlatego, że nie rozumie co się dzieje. Płyną do niego słowa, komunikaty, na które inni reagują w określony sposób, a one nie pojmują dlaczego. Postawmy się sami w takiej sytuacji.

Otaczają nas ludzie mówiący w obcym języku i nagle zaczynają krzyczeć, a my nie wiemy dlaczego?

Mało tego! Gdy pytamy o co chodzi, oni odpowiadają nam także w obcym języku. Nie czułby się Pan zakłopotany, zdenerwowany?

Już wiem, jaki możemy popełnić błąd. Nie wiem jak go nie popełniać…

Możemy stosować przykłady zrozumiałe dla dziecka. Na przykład poprzez książkę, która czytamy dziecku. Jeśli jest starsze, to poprzez przykłady z literatury, którą ono samo czyta.

Wygląda na to, że do takiej rozmowy o wojnie potrzeba się porządnie przygotować. Nie myślę tylko o słowach. Powinien wziąć głęboki oddech, policzyć do dziesięciu i spróbować być jak kwiat lotosu na gładkiej tafli jeziora?

Umie Pan tak?

Nie.

To lepiej w ten sposób nie robić. Ważna jest autentyczność w relacjach z dzieckiem. Ono wyczuwa fałsz i to może wzmagać jego niepewność. Otrzymuje wtedy sprzeczne komunikaty, bo ciało mówi co innego niż słowa.

Czyli żadnego „wszystko będzie dobrze”, przed czym przestrzegała też pani Aleksandra Augustyn?

Jeśli nie wiemy, czy będzie dobrze, to lepiej nie kłamać. Gdybym próbowała uspokoić dziecko dopytujące czy będzie dobrze, lub oczekujące takiego zapewnienia, to powiedziałabym „mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze”.

Co działa na dzieci - Dzieci w czasach zarazy

Lepiej nie straszyć dzieci podczas rozmowy

To nie jest manipulacja? Gra słowami?

Nie, jeśli tak czujemy. Najlepiej ułożyć sobie plan przed taką rozmową. Zastanowić jaki mam mieć cel. Sprawdźmy co sami czujemy i jaką mamy wiedzę na temat obecnej sytuacji. Jeśli dziecko jest zdenerwowane, pobudzone, to naszą rolą jest stonować jego emocje. Ważne jest, żeby go nie straszyć. Obecnie powstaje coraz więcej materiałów w sieci np. organizacji pozarządowych, które pomogą być bardzo pomocne w rozmowach z dziećmi na temat wojny. Fundacja Dajemy Dzieciom siłę przygotowała materiał dla dzieci wszczesnoszkolnych (poniżej). Można się posłużyć takim filmikiem, ale pamiętajmy, żeby później z dzieckiem omówić obejrzany film.

Czasami dorośli straszą dzieci, np. pani od historii mojej córki, która powiedziała, że Rosja może też napaść na Polskę, a ja musiałem to potem dziecku tłumaczyć.

I co Pan zrobił?

Wyjaśniłem, że nie powinna tak mówić, bo to tylko spekulacja. Tak jak media: one także przekazują nie raz spekulacje, bo dostęp do informacji jest trudny. Uczę córkę, żeby nie ufać we wszystko co czyta lub ogląda. I jeśli coś ją bardzo niepokoi, to najpierw rozmawiać o tym ze mną. Ja mogę razem z nią spróbować poznać jakiś temat.

Słusznie, to najważniejsze, że pan ją uczy, żeby przyszła do pana z tym, co jest dla niej trudne, niezrozumiałe, czy budzące emocje.

Można też jeszcze wyjaśnić, że ludzie różnie reagują na stres. Dorośli mogą nie tylko się mylić, ale na przykład wyolbrzymiać jakieś zagrożenie, bo jest to ich, specyficzna reakcja. Uczymy dziecko, że ludźmi czasem kierują emocje. Nie zawsze są one dobre dla otoczenia, w tym przypadku nauczycielka powinna się powstrzymać od tego typu komunikatów.

No bo, co dziecko może zrobić z taką informacją o wojnie, oprócz strachu? Nie lepiej dawać konstruktywne komunikaty?

Tak, zdecydowanie warto wspierać zachowania, które nie pozostawiają dziecka w poczuciu bezradności, frustracji i lęku.

Jak rozładować nadmiar emocji dziecka?

Jakie mogą być konsekwencje tej frustracji?

Nasz organizm reaguje na stres napięciem. Im więcej negatywnych emocji tym napięcie jest większe. To nadmiar energii, który kumuluje się w ciele. Dlatego dobrze jest wydatkować tą energię. Można to zrobić np. angażując w pomoc. Zróbmy z dzieckiem listę rzeczy które możemy przygotować dla uchodźców. Na stronach organizacji są informacje co jest potrzebne. Wybierzmy się z dzieckiem na zakupy, do apteki, zgromadźmy rzeczy, spakujmy, zawieźmy razem. Możemy przy tym uczyć się razem empatii, poradzić sobie z bezsilnością. Pomyśleć razem, czego może potrzebować dziecko, które się boi. Dzięki temu może dowiemy się na przykład jakiego rozwiązania potrzebuje Pana córka. Porozmawiać o tym dlaczego ludzie stracili nagle dach nad głową.

Niedawno czytałem o specjalistach zajmujących się reklamą, którzy wykorzystują badania z psychologii kognitywnej i społecznej. Wynika z nich, że jeśli chcę wpłynąć na czyjeś zachowanie, powinienem pokazać mu, że ktoś inny wykonuje to samo zadanie.

To działa też w takiej sytuacji. Gdy pójdziemy z dzieckiem do punktu, gdzie ludzie przynoszą rzeczy dla uchodźców, ono zobaczy, że jest nas więcej. Wspólnota też daje poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Razem możemy więcej. Jest nas więcej i możemy działać. Nie idziemy na wojnę, ale jesteśmy w stanie realnie pomóc tym, którzy w tę wojnę zostali wciągnięci.

Sami nie zatrzymamy cierpienia ludzi na Ukrainie, ale… …sami mamy wpływ na zakończenie cierpienia tych, którzy przybyli do Polski szukając schronienia, pomocy, ratunku. Możemy realnie wpłynąć na ich samopoczucie. To terapia dla rodziców i dzieci. Bierność nie jest rozwiązaniem. Z problemami należy się mierzyć osobiście. Ważne, żeby dziecko czuło, że ma w kimś oparcie, że ze swoim problemem mierzy się z kimś ważnym obok siebie.

Idę porozmawiać z dzieckiem.

Powodzenia!


Katarzyna Zawisza-Mlost: psycholog, psychoterapeutka. Pracuje z osobami cierpiącymi na zaburzenia nerwicowe, depresyjne, zaburzenia osobowości, doświadczających życiowych kryzysów, żałoby.


Psycholog poleca książki:

Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo.
Grzegorz Gortat.

To bajka mądra i przejmująca. Opowiada o małej Jasminie w Aleppo ogarniętym wojną. Razem z dzieckiem poznajemy sytuacje i słowa, które mogą opisać także konflikt zbrojny wywołany przez Rosję na Ukrainie. „Dopóki górujemy nad wrogami naszą wiedzą, nigdy nas nie pokonają. Dlatego trzeba jak najwięcej wiedzieć – i pamiętać o zwyczajnych ludziach” – czytamy w książce.

Wojny dorosłych – historie dzieci.

Seria ta powstała w 2010 roku z inicjatywy i we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Książki pokazują też jak rozmawiać z dzieckiem: prosto, bez patosu, przybliżać rzeczywistość zwykłych ludzi.

Podróż
Francesca Sanna

Ta książeczka może pomóc zrozumieć sytuację dzieci uciekających teraz z Ukrainy. Wyjaśnia jak trudne to decyzje i dlaczego ludzie są do nich zmuszani przez wojnę. „Podróż” powstała na podstawie rozmów z dziećmi tułających się w poszukiwaniu nowego domu daleko od miejsca, gdzie się wychowywały.

Wróg
Davide Cali

Niezwykła, poprzez ilustracje i sposób narracji książka o absurdzie wojny. Razem z dzieckiem poznajemy życie dwóch żołnierzy. Oni siebie nie znają, a le siedzą w okopach po przeciwnych stronach. Dowiadujemy się jakie targają nimi emocje, wątpliwości. Jak tęsknią. Obaj podejmują decyzje kierując się strachem. Tylko, czy naprawdę trwa wojna?

Film: porozmawiajmy o wojnie w Ukrainie

Warto zobaczyć też film przygotowany przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.