Kosmetyki naturalne, ekologiczne, organiczne, bio – jak się nie pogubić w gąszczu zielonych pojęć?

Kosmetyki naturalne, ekologiczne, organiczne, bio – jak się nie pogubić w gąszczu zielonych pojęć?

Określenia kosmetyk naturalny, organiczny, bio są dla nas synonimem zdrowia i jakości. Ale co tak naprawdę oznaczają? Kwestia robi się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy dołączymy takie terminy jak produkty “wege” czy “raw”. Rozszyfrujmy znaczenie kosmetycznych etykiet, certyfikatów i stojących za nimi idei.

Polska cały czas nie ma jeszcze przepisów, które definiują, czym są kosmetyki naturalne, organiczne, ekologiczne czy bio – to w potocznym odbiorze przez nas – konsumentów – wszystkie te określenia odnoszą się mniej więcej do tego samego rodzaju produktów. Takich, które stworzone na bazie składników naturalnych, bez dodatków chemicznych i przez to, jak nam się wydaje, są bardziej przyjazne skórze i dla środowiska.

Co znajdziesz w tym artykule

Teoria teorią, a jak jest w rzeczywistości?

Ze względu na brak w Polsce uregulowań dotyczących kwestii „naturalności” kosmetyków, to część producentów – chcąc skorzystać na ekologicznej modzie – opatruje etykiety swoich produktów napisami: „produkt naturalny”, „100% natury”, „eko”, „bio”, mimo że informacja ta nie pokrywa się ze składem produktu. Bowiem, aby produkt uznać za ekologiczny musi być wytworzony według określonych zasad, a jego skład powinien spełniać ściśle określone wymagania. Jego produkcja musi podlegać kontroli, a poddanie się weryfikacji powinno skutkować wydaniem odpowiedniego atestu, który przyznawany jest przez jedną z europejskich instytucji certyfikujących.

Kosmetyki naturalne, ekologiczne, organiczne

  • Kosmetyki naturalne to takie, które powstały wyłącznie ze składników pochodzenia roślinnego (np. olejów roślinnych), mineralnego (np. sproszkowanych muszli) lub zwierzęcego (np. wosku pszczelego). Kosmetyki naturalne powinny być stworzone zupełnie bez udziału środków syntetycznych, albo najwyżej z ich udziałem do 5 proc.
  • Kosmetyki organiczne to inaczej kosmetyki bio. Powinny one spełniać warunki produktu naturalnego, a dodatkowo posiadać certyfikat zapewniający, że jego składniki pochodzą z upraw, na których co najmniej przez ostatnie trzy lata nie były wykorzystywane środki chemiczne. To jednak nie koniec zawiłości temacie eko…
  • Kosmetyki mogą być naturalne, ale nie być ekologiczne. Bywa bowiem, że składniki do ich produkcji zostały pozyskane metodą wymagającą, np. użycia dużej ilości energii. Stąd krem polskiego producenta zawierający olej arganowy – nawet jeśli pochodzi on z certyfikowanej uprawy – nie jest ekologiczny, bo pola drzew arganowych znajdują się w Afryce. Tak więc aby wytłoczony z ich owoców olej dotarł do Polski, musi pokonać drogę liczoną w tysiącach kilometrów i setkach litrów zużytego paliwa. Suma gazów cieplarnianych uwolnionych do atmosfery w czasie takiego transportu nie pozwala mówić o końcowym produkcie w kategoriach „ekologiczny”. Sprowadzenie składników kosmetyków ekologicznych nie może wiązać się z degradacją środowiska.

Certyfikowane kosmetyki ekologiczne

Kosmetyki ekologiczne powinny posiadać certyfikaty. Do najpopularniejszych w Europie organizacji certyfikujących kosmetyki naturalne należą:

  • francuski Ecocert (certyfikuje produkty francuskie i zagraniczne),
  • francuskie Cosmebio (atestuje tylko francuskich producentów kosmetyków),
  • niemieckie BDIH,
  • brytyjskie Soil Association (które certyfikuje zarówno ekologiczną żywność, jak i kosmetyki),
  • włoskie AIBA & ICEA,
  • belgijskie Bioforum.

By ujednolić wymogi obowiązujące w produkcji kosmetyków naturalnych organizacje certyfikujące utworzyły międzynarodowe stowarzyszenie Cosmos. Przyjęło ono zasadę, że kosmetyk ekologiczny to taki, który zawiera 100% składników naturalnych lub pochodzenia naturalnego oraz posiada konserwanty z konkretnie ustalonej listy. Bo – wbrew potocznej opinii – nawet kosmetyki naturalne muszą być zabezpieczone przed rozkładem zawartych z nim składników (w kosmetykach ekologicznych konserwantami są składniki spożywcze i roślinne). Te same zasady dotyczą składników nadających kosmetykom ekologicznym odpowiednią konsystencję i właściwości użytkowe (szybkie wchłanianie, dobre rozsmarowywanie itp.), czyli emulgatorów, emolientów i olei.

Według standardów Cosmos preparaty ekologiczne nie mogą zawierać składników pochodnych ropy naftowej (wazeliny, silikonu, politlenku etylu – PEG), syntetycznych barwników i aromatów, a także wyciągów z roślin modyfikowanych genetycznie. W ich składzie mogą znajdować się natomiast składniki odzwierzęce, pod warunkiem że ich pozyskanie nie jest związane z ich zabijaniem. Takimi składnikami są lanolina, wosk pszczeli, proteiny mleka i miód.

Uzyskanie certyfikatu naturalności jest kosztowne, dlatego wiele firm kosmetycznych, zwłaszcza tych małych, nie jest w stanie go pozyskać, mimo że spełnia standardy ekologiczne. Jak można się przekonać, że nie mający atestu kosmetyk, jest naprawdę wytwarzany według zasad ekologii? Można cierpliwie studiować skład produktu, choć – trzeba przyznać – to zadanie dla wytrwałych. Można też zapoznać się z filozofią firmy i opiniami jej klientów. Często takie marki ponadstandardowo dbają o etyczną stronę produkcji kosmetyków.

Kosmetyki wege i raw

Kosmetyki wege to te, w których składzie nie ma zarówno żadnych składników pozyskiwanych ze zwierząt, jak też tych testowanych na zwierzętach. Mimo że w krajach UE obowiązujące obecnie prawo nie pozwala na sprzedawanie produktów testowanych w taki sposób, to wciąż stosuje się komponenty, które w przeszłości w ten sposób przygotowywano do produkcji. Dlatego niektóre firmy sprzedające kosmetyki wege, przedstawiając swoją filozofię, informują na swoich stronach, że nie używają substancji, które niegdyś były testowane na zwierzętach. Kosmetyki wege do niedawna były oferowane przez niszowe marki, dziś wegańskie linie znajdziemy wśród linii znanych marek, sprzedawanych w drogeriach i marketach. Nie wszystkie z nich mają jednak certyfikat wegańskości przyznawany przez Fundację Viva – V dla wegan i wegetarian.

Od stycznia 2018 r. kosmetyk, na którym widnieje znaczek V, nie może – oprócz składników zwierzęcych – zawierać oleju palmowego, który zwykle podchodzi z plantacji, na które wycinane są setki hektarów lasów tropikalnych przede wszystkim w Malezji i Indonezji, w efekcie czego bezpowrotnie wymiera wiele gatunków roślin i zwierząt, m.in. zagrożone jest istnienie orangutanów.

Najnowszą wersją preparatów wegańskich są kosmetyki raw (ang. surowe), czyli skomponowane ze świeżych, jak najmniej przetworzonych składników (dopuszczane są tylko oleje tłoczone na zimno), bez emolientów, emulgatorów i konserwantów. Nic dziwnego więc, że mają krótkie terminy ważności, a ich oferta jest ograniczona. Pamiętajmy jednak, że choć firmy produkujące kosmetyki wegańskie mają jednocześnie certyfikaty ekologiczne lub korzystają ze składników z certyfikatem eko, to produkty wolny od zwierzęcych składników nie muszą być jednocześnie ekologiczne.

Greenwashing, czyli „zielone mydlenie oczu”. Zwróć na to uwagę!

  • Czasami producenci podkreślają informację o jednym ze składników, który posiada certyfikat, sugerując w ten sposób, że cały preparat jest certyfikowany (podczas gdy tak nie jest, bo chodzi tylko o jeden składnik).
  • Na etykietach preparatów udających naturalne niekiedy można znaleźć informacje o 100-procentowej naturalności składników, a nie 100% naturalnych składników. Różnica jest niby dyskretna, ale w rzeczywistości oznacza to sytuację, w której producent komunikuje, że zawarte w preparacie wyciągi roślinne są w 100% naturalne (czyli dowodzi, przykładowo, że wyciąg z jagód goi został pozyskany z prawdziwych jagód goi), zamiast napisać, jaki procent oferowanego preparatu stanowią owe wyciągi.
  • Opakowania kosmetyków naturalnych mają charakterystyczny minimalistyczny design. Często jest więc tak, że kosmetyk w szarym pudełku, obwiązany szarym sznurkiem, automatycznie postrzegamy jako naturalny, gdy w rzeczywistości nie ma on wyłącznie naturalnych składników.
  • Niekiedy producenci powołują się na prace naukowe dowodzące odmładzających, wygładzających, przeciwbakteryjnych etc. właściwości określonego surowca. Tyle, że badania naukowe dowodzą jego skuteczności w stężeniu – przykładowo – 3%, podczas gdy kosmetyk zawiera ten składnik w stężeniu 0,5%. Czy składnik takiego kosmetyku zadziała tak samo jak użyty w doświadczeniach w wyższym stężeniu?
Preparaty oparte na składnikach naturalnych nie są zalecane osobom ze skórą alergiczną, ze względu na obecność olejków eterycznych, będących źródłem wielu alergenów. Uczuleniowcy powinni wybierać dermokosmetyki z jak najmniejszą liczbą, jak najbardziej przewidywalnych składników.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.