7 rad, jak uniknąć nadwagi przez święta?
Zdrowe Święta Wielkanocne, to dla części z nas takie, podczas których nie przytyjemy. Doradzamy jak przygotować się do świątecznego łasuchowania i co robić przy stole, żeby nie cierpieć z powodu dodatkowych kilogramów.
Co znajdziesz w tym artykule
1. Zaplanujmy zakupy
To zasada aktualna zawsze, ale w przedświątecznym szaleństwie zakupowym ważna szczególnie. Zwłaszcza gdy sklepy korzystając z gorączki przygotowań nęcą nas promocjami. Najprostsze pułapki to nie tyle niższe ceny, co tzw. „2 za 1”. Weź jedną czekoladę, drugą dostaniesz taniej. Abstrahując już od tego, czy faktycznie wychodzi taniej, to z pewnością w koszyku wyląduje więcej kalorii. W planach mieliśmy mały majonez, ale taniej wychodzi duży, a potem: „jak już jest, to trzeba wykorzystać, żeby się nie zmarnował”. W promocji dostaniemy więcej nieplanowanego cukru, tłuszczu. Warto i o tym pamiętać.
To nie tylko przysłowie, ale i naukowy fakt. Nasz mózg uruchamia proces trawienia także na widok pożywienia. Można to też wykorzystać do walki z nadmiernymi kaloriami. Zróbmy więc wcześniej zakupy tych zdrowszych produktów. Warzywa, owoce, zioła ułóżmy w kuchni zanim zaczniemy robić listę kolejnych produktów. Dla mózgu będzie to informacja, że nie musimy gromadzić nadmiernego zapasu jedzenia, bo już je mamy. W naszej głowie pojawi się samoograniczenia i włączy mechanizm: „jak już jest, to trzeba wykorzystać, żeby się nie zmarnowało”.
2. Jedzmy regularnie
Wiele osób, które normalnie zjada 5 mniejszych posiłków dziennie, w święta ogranicza się do 3 głównych, bo będą większe. Przed wielkanocnymi ucztami w wielu domach mamy ostrzegają dzieci: nie objadaj się teraz, bo potem nie będziesz miał siły jeść. To oczekiwanie z pustym brzuchem na biesiadę, kończy się tym, że jemy więcej niż normalnie mielibyśmy siłę i ochotę. W efekcie nasz organizm otrzymuje potężny zastrzyk kalorii, z którymi ciężko mu się rozprawić.
3. Bądźmy łagodni dla siebie
Błędem jest także stawianie przed sobą nierealistycznych planów odnośnie nie objadania się. Nie zakładajmy, że po kolacji zjemy tylko jeden kawałek ciasta, bo jak skusi nas drugi, to część osób ma tendencję do uznawania własnej klęski. „Przegrałem/przegrałam, nie ma już o co walczyć” – podpowiada mózg. Tama planowanych zahamowań pęka i zalewa nas fala ciast. Lepiej być realistą. Potraktujmy siebie łagodniej, dajmy sobie prawo do słabości i załóżmy, że spróbujemy więcej wypieków, ale weźmiemy mniejsze kawałki. Wciąż będziemy więc poruszali się w swoim poczuciu kontroli. Małymi kroczkami dojdziemy do celu.
4. Zaplanujmy to, co zjemy
Brzmi zabawnie, ale zanim zaatakujemy stół pełen kuszących pyszności, zróbmy sobie plan, nie do końca związany z samym jedzeniem. Przecież świąteczne posiłki to okazja do spotkań i rozmowy. Realizujmy swój plan kontaktów towarzyskich, rodzinnych. Jedzenie nie będzie nas tak bardzo absorbowało. Sam posiłek też ułóż w głowie rozsądnie zaczynając od lekkich potraw. Jedz je powoli. Uczucie sytości nadejdzie wówczas przed tymi tłustymi daniami, których też możemy spróbować, ale nasz mózg nie będzie już wówczas ich tak spragniony.
5. Pamiętajmy o wodzie
Woda to podstawa. Czasem świąteczne obżarstwo łączy się z zastępowaniem wody przez słodkie napoje, alkohol. Tymczasem nie powinniśmy zapominać o wodzie i pić ją w ilościach zalecanych dla codziennej diety (2–3 litry dziennie). Spokojnie. Na inne przyjemności też będzie miejsce, ale unikniemy pułapki gaszenia pragnienia słodkimi napojami gazowanymi lub alkoholem.
6. Pijmy zioła
Warto także pamiętać o ziołach, które regulują cały proces trawienia. W naszej domowej spiżarni nie powinno zabraknąć: korzeniu goryczki, liściach krwawnika pospolitego, korzeniu mniszka lekarskiego, liściach mięty pieprzowej, kwiatach rumianku, liściach melisy, nasionach kopru włoskiego. Nie tylko pomogą nam radzić sobie z nadmiarem jedzenia, ale i odpowiednio przygotowane świetnie skomponują się ze świątecznymi potrawami.
7. Wyjdźmy na spacer
Ostatnia ale bardzo ważna wskazówka. Zaplanuj sobie święta tak, by mieć czas na ruch. Spacer trwający minimum 40 minut pobudzi nas nieco do spalania tkanki tłuszczowej, a przy okazji dotlenimy mózg. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na małą pułapkę, którą zastawiamy na siebie sami. Ruch nie może być narzędziem do „zrobienia miejsca w brzuchu”, albo łagodzeniem wyrzutów sumienia „pospacerowałem to mogę pozwolić sobie na kolejne ciastko”. Pomyślmy o tym, jak o świątecznym prezencie dla swojego ciała. Po spacerze zamiast sernika najpierw napijmy się ciepłego naparu z mięty, aromatycznej czarnej herbaty z imbirem lub szklanką letniej wody z cytryną. Potem zaplanujmy kolejny posiłek.