Pływać (naprawdę) każdy może
Pływanie jest bodaj najzdrowszą formą aktywności. Żaden inny sport nie rozwija mięśni tak harmonijnie, żaden nie wpływa tak korzystnie na stawy, serce, układ oddechowy i nerwowy. Mało który w tak wyraźny sposób podnosi wydolność organizmu. Do tego sprawia, że jesteśmy… mądrzejsi. Według „Journal of Physiology” podczas zanurzenia w wodzie o 14 proc. wzrasta intensywność przepływu krwi w naczyniach mózgowych. Same zalety, żadnych wad?
Pływanie ma mnóstwo zalet, jednak wiarę w to, że woda sama z siebie „wyciąga” z nas kalorie, samo stanie w basenie ma już właściwości prozdrowotne, a pływanie określonym stylem w cudowny sposób zlikwiduje cellulit możemy włożyć między bajki. Zweryfikujmy obiegowe opinie dotyczące pływania.
Co znajdziesz w tym artykule
Pływanie wymaga dużo siły
Nieprawda, pływanie jest bardziej dyscypliną techniczną niż siłową.
To nie tempa poruszania kończynami zależy szybkość (i styl), w jakim pokonujemy kolejne długości basenu. Przeciwnie: gwałtowne ruchy ramion powodują większy opór wody, a więc większy wysiłek wkładany we wprawienie ciała w ruch i szybciej jesteśmy zmęczeni. W pływaniu cała rzecz polega na odpowiednim ułożeniu ciała i stworzeniu z niego całości (niczym ryba), by stawiało ono jak najmniejszy opór wodzie. Zobaczmy na filmach, jak pływają delfiny, rekiny, foki i… profesjonaliści. Nie są nadmiernie umięśnieni, nie wykonują ruchów gwałtownych. Tak więc ani duża masa, ani brak rozbudowanej muskulatury nie jest powodem, dla którego mielibyśmy nie pływać dobrze i relatywnie szybko.
W wodzie spalamy dużo kalorii
To zależy tylko od tego, co w niej robimy.
Gdyby woda cudownie wyciągała kalorie, najlepszą dietą odchudzającą byłoby wielogodzinne siedzenie w wannie. Z pływaniem jest dokładnie tak samo, jak z każdym innym wysiłkiem fizycznym – bieganiem, jazdą na rowerze czy tańcem. Ilość spalonych kalorii będzie zależeć od tego, jak długo, jak intensywnie i w jakich interwałach pływamy. Jeśli bowiem idąc na basen usiądziemy w jacuzzi, bądź będziemy stać przy brzegu z nadzieją, że woda z nas „wyciągnie” tłuszcz – zawiedziemy się srodze. Dlaczego wobec tego ćwiczenia w wodzie zalecane są osobom walczącym z otyłością? Bo horyzontalna (leżąca) pozycja pływaka oraz prawo Archimedesa, mówiące, że ciało zanurzone w cieczy traci (pozornie) na wadze tyle, ile waży ciecz wyparta przez to ciało, sprawiają, że obciążenia układu kostno-stawowego są znacznie mniejsze niż w przypadku spacerów, biegów czy jakichkolwiek innych ćwiczeń. Do tego kości i stawy są w minimalnym stopniu narażone na urazy. Co zrobić, by pływając pozbyć się jednak zbędnych kilogramów? Pływać regularnie i rzetelnie stosować rozsądną dietę.
Pływanie ujędrnia skórę
Nie, na stan skóry nie ma wpływu, modeluje za to mięśnie.
Pływanie jest przede wszystkim ćwiczeniem aerobowym, czyli takim, do wykonania którego mamy do dyspozycji określoną ilość tlenu. Oddech pływacki charakteryzuje krótki wdech, potem bezdech, a następnie szybki, mocny wydech, który pokonuje opór wody. W profesjonalnym pływaniu powietrze – które wydychamy pod wodą – musi być wypuszczane z dużą siłą, a to które wydychamy nad wodą – uważnie (by się nie zachłysnąć) i dokładnie (by całkowicie opróżnić płuca). To sprawia, że samo oddychanie w wodzie może już być ćwiczeniem – buduje kondycję i wytrzymałość organizmu, poprawia elastyczność płuc, przez co usprawnia pracę całego układu oddechowego.
To wszystko jednak niespecjalnie wpływa na ujędrnienie ciała, zmniejszenie cellulitu czy inne estetyczne przypadłości skórne. W małym stopniu buduje też wyraźną masę mięśniową, do zbudowania której przeznaczone są raczej ćwiczenia z obciążeniem na siłowni. Natomiast bez wątpienia rozwija mięśnie bardzo harmonijnie.
Pływanie nas nawadnia
Nie, w czasie pływania także musimy uzupełniać niedobory płynów.
Pływanie odwadnia organizm tak samo, jak każdy inny sport – bieganie, ćwiczenia na siłowni czy gra w piłkę. Ponieważ jesteśmy w wodzie nie czujemy, że się pocimy i że tracimy wodę, która musimy uzupełniać. Pamiętajmy, by nie czekać aż poczujemy pragnienie, ponieważ takie odczucie wskazuje już na lekkie odwodnienie.
Chlorowana woda basenowa jest czysta
Niestety zapach chloru nie jest gwarantem czystości mikrobiologicznej wody.
Baseny z wodą chlorowaną z pewnością zawierają stosunkowo mniej mikroorganizmów niż zbiorniki niechlorowane, jednak chlor nie dezynfekuje wody w basenie całkowicie. Dlatego otwarte rany, mocne zadrapania, choroby skóry w fazie zaostrzenia są przeciwwskazaniem do korzystania z basenu, gdyż może dojść do wtórnego zakażenia skóry. Pot, złuszczony naskórek, włosy, ślina czy inne wydzieliny ludzkiego ciała to ogromne ilości związków organicznych. Reagują one z chlorem a zatem powstają szkodliwe produkty uboczne stosowanej dezynfekcji. Dlatego ważne jest mycie się zarówno przed wejściem, jak i po wyjściu z chlorowanej wody.
Jaki styl, taka korzyść
Styl klasyczny (czyli żabka)
Pływanie żabką rozwija mięśnie nóg, które stanowią główną siłę napędową, i mięśnie górnych partii tułowia. Ponieważ jednak amatorzy pływają najczęściej tzw. żabka odkrytą (nie zanurzają głowy w wodzie) styl ten – ze względu na ciągłe i nienaturalne wygięcie – nie jest polecany osobom ciepiącym na bóle szyjnego i piersiowego odcinka kręgosłupa.
Styl grzbietowy (czyli na plecach)
Najprostszy styl dla nieprofesjonalisty. Pływanie grzbietem poprawia muskulaturę wzdłuż kręgosłupa i sprzyja rozluźnieniu mięśni piersiowych, ramion i karku. Polecany przy bólach kręgosłupa.
Styl dowolny (czyli kraul)
Najszybszy ze styli pływackich. Pływanie kraulem rozwija mięśnie barków, ramion i nóg.
Styl motylkowy (czyli delfin)
Trudny, bo wymaga i dobrze opanowanej techniki, i perfekcyjnej pracy rąk, nóg i tułowia. Prawidłowe pływanie delfinem rozwija mięśnie barków oraz mięsień prosty brzucha.